Edith Shih, |Wiek 49 lat
San Francesco U.S.A., |Gospodyni domowa
Moja rodzina i ja imigrowaliśmy do U.S.A. ponad osiem lata temu i generalnie przystosowaliśmy się już do tamtejszego życia. W tradycyjnej chińskiej rodzinie,to kobieta bierze na siebie obowiązki dbania o dom, męża i ich dzieci. Naturalną koleją rzeczy, moja teściowa pomagała nam zajmować się domem. Niestety, umarła na raka i to ja musiałam przejąć obowiązki gotowania posiłków i dbania o rodzinę. W październiku z 1997, mój cykl miesiączkowy stał się nieregularny i ciągle czułam się zmęczona. Umówiłam się na wizytę z ginekologiem i został u mnie zdiagnozowany “rak macicy”.
Wynik badania był dla mnie jak grom z jasnego nieba; dowiedziałam się, że pozostało mi 5 lat życia. Podjęłam decyzję, że dowiem się więcej o różych sposobach leczenia raka. Wnioskując z chłodnego i formalnego tonu lekarzy, czułem, że nie jestem już normalną osobą, którą kiedyś byłem, ale raczej “przypadkiem nowotworu”. Tak zwani “pacjenci nowotworowi” są jedynie przypadkami, które nasz system opieki zdrowotnej traktuje w z góry zaplanowany sposób. Nie zaakceptowałemtego, co lekarze powiedzieli bez zastrzeżeń. Chciałem mieć gruntownie rozumieć swoją chorobę, zanim decyduję się jakie leczenie wybrać. Wiedziałem, że moje rozterki ani obawy nie rozwiążą mojego problemu, więc uspokoiłem się i zaczęłem gromadzić informacje.
Zdecydowałam się na konizację swojej szyjki macicy. Ponieważ rak został wykryty we wczesnej fazie, nie trzeba było wycinać i usunąć całej maciy. To jest najważniejszy organ dla kobiety, więc pomyślałem, że moja macica powinna zostać zachowana. Jednakże, lekarz upierał się by wycinąć całą macicę i jajniki aby zapobiec metastazie. To wtedy zczęła się moja walka z rakiem!
Niedługo potem zdarzyło się coś szokującego. Nagle,nastąpił krwotok z tej części macicy, która była opeowana i można było go zatamować. Wsiadłam w samochód i natychmiast pojechałam do szpitala. Teraz, kiedy o tym myślę, wydaje mi się, że był w tym palec Boży; sygnalizacja świetlna w mojej drodze do szpitala cały czas pokazywała zielone światło. Zwykle zajęłoby to 25 minut aby tamdojechać, ale pomimo godzin szczytu, tego dnia zjęło to tylko 15 minut. Lekarze w szpitalu byli bardzo zdziwieni, że dojechałam tam sama. biorąc pod uwagę mój stan, sądzili, że przywieziono mnie karetką, a nie, że przyjechałam moim własnym samochodem. Siedzenie w samochodzie było całe zakrwawione. Natychmiast zabrano mnie do sali operacyjnej i poddano operacji. Powiedzieli, że gdybym przybyła 5 minut później, umarłbym. Pomimo że poczułam że szczęście mnie nie opuszczało, zaniepokoiło mnie to bardzo. Po tym wydarzenie, zaczęłem brać płyn Tien Hsien w połowie stycznia 1998.
W połowie lutego, wróciłem do swojego rodzinnego miasta Taipei na Święto Wiosny. Tamtejsi lekarze poradzili aby wyciąć całej macicy ani jajników, ale zamiast tego zalecili badania kontrolne i alternatywne sposoby leczenia. Po powrocie do Ameryki, lekarz prowadzący i ozostali członkowie konsylium lekarskiego orzekli, że “operacja nie jest konieczna”. Poczułam ulgę wiedząc, że wciąż będę miała okazję podzielić się swoimi opiniami i opowiedzieć o swoich doświadczenach i dzięki środkom przekazu i seminariom podzielić się nimi z innymi chorymi na raka.
Jednak, po upływie jakiegoś czasu, rak zaatakował mnie niespodziewanie. Ponieważ czułam, że jestem w pełni wyleczona, pojechałam w podróż do Azji Południowo-wschodniej ze swoją rodziną w czerwcu tamtego roku. Przyczyną mogła być moja dieta: owoce morza krewetki i kraby oraz pikantne potrawy, które przyczyniły się do rozwoju nowotworu w czasie mojej podróży. Zaczęłam odczuwać ból w stawach moich stóp. Również zacząłem odczuwać krańcowe zmęczenie gdy wyruszyliśmy do Japonii w sierpniu. Gdy wróciliśmy do Stanów, rzecz nie miała się lepiej. W trakcie badania w listopadzie, lekarz odkrył twardy guz w mojej prawej piersi. Przypomniałam sobie, że znalazłam kiedyś twardy guz mojej piersi, który zniknął po tym jak wziałem tradycyjne chińskie lekarstwa. Pomyślałem, że to jest taki sam problem. jednak zdecydowałam się aby zobaczył to lekarz. Ku mojemu zaskoczeniu, jego diagnoza brzmiała: “Rak piersi”! Poczułam skrajny żal, że zaprzestałam brania płynu Tien Hsien regularnie i nie zwracałam uwagi na to, co jem. Myślałem, że jestem już zdrowa. Jednakże, te wydarzenia nauczyły mnie jeszcze jednej lekcji w walce przeciwko rakowi. Chory na raka zawsze powinien być czujny i stosować odpowiednią dietę.
W tej sytuacji, lekarz przedstawił mi dwie propozycje: którykolwiek albo usunięcie części piersi (łącznie z naczyniami limfatycznymi) i poddanie się naświetlaniu radiacyjnemu albo usunięcie całej piersi.Pewien lekarz tradycyjnej chińskiej medycyny powiedział, że wycięcie całej piersi spowoduje wielkie uszkodzenie Jingluo i miałoby złe konsekwencje dla całego organizmu.Zasugerował usunięcie jedynie część piersi. Ponieważ byłam już wcześniej w podobnej sytuacji, zdecydowałam się na to drugie. Poszłam do szpitala w kwietniu, 1999 aby poddać się operacji usunięcia części prawej piersi, usunięto mi guz wielkości 2.5 cm i oczyszczono węzły chłonne pod prawą pachą. Pomimo tego że zaczęłem pić płyn Tien Hsien zaraz po operacji,nadal po powrocie do domu nie byłem w stanie zasnąć z powodu braku sił życiowych. Czułem, że energia życiowa w moim ciele ustała. Po zastosowaniu plastra Tien Hsien umiałam przespać całą noc do rana. Miesiąc później rozpoczęłam naświetlania radioaktywne. Podczas tego okresu, odczuwałam wzrost osłabienia z powodu efektów ubocznych. Aby zapobiec przerzutom, naświetlanie promieniotwórcze zastosowano na odcinku od barku do brzucha. Odczuwałem ból od wątroby do płuc! Mój oddech zdawał się słaby i zaczęłam okropnie kasłać. Nawet odczuwałam ból w nerce.
W czasie terapii, otrzymałam łącznie 33 dawki promieniowania. Osłabiona z okropnym bólem spowodowanym Zachodnimi metodami leczenia raka, zdecydowałem się użyć kapsułek Tien Hsien i plastrów Tien Hsien. Chodziłam do kliniki tradycyjnej chińskiej medycyny na terapeutyczne masaże Jingluo. Czułam, że efekty uboczne zmniejszyły się, i odzyskuję apetyt. Kolejny raz poczułam się pełna życia.
“Zmusiłam się do bycia silną dla członków rodziny i dla siebie!”
Dzięki sile własnej woli, ukończyłem leczenie z powodzeniem i wróciłem do normalnego życia. Przede wszystkim, powinniśmy być ostrożni w wyborze rodzaju leczenia, aby nie spowodować wyniszczenia całego organizmu. Powinniśmy traktować operację jako część leczenia i jednocześnie stosować inne sposoby leczenia aby zmniejszyć niepożądane skutki na cały organizm. Kiedy tylko narządy rozrodcze zostaną wycięte, hormony będą w braku równowagi. W efekcie tego, oprócz braku odpowiednich hormonów, inne narządy ciała takie jak pęcherz, jelito grube, moczowód będą stwarzały problemy jedno po drugim. Dlatego upierałem się by nie usuwać macicy ani jajników. Zdaję sobie sprawę, że wiele kobiet, którym usunięto narządy rozrodcze ma trudności w przywracaniu prawidłowej równowagi swojego ciała. Powoduje to utratę pewności siebie. Dlatego, próbowałem uniknąć wszystkich terapii, które spowodowałyby ciężkie uszkodzenia mojego organizmu tak, aby ograniczyć je do minimum. Pamiętając, że atak choroby lub przerzuty są najbardziej prawdopodobne w sytuacji gdy odporność organizmu drastycznie spada, zdawałam sobie sprawę, jak waże jest zachowanie normalnego, regularnego rytmu jego działania.
Zwracałam uwagę na swoją dietę, unikając pewnych dań szkodliwych dla mojego stanu nowotworowego. Kontrolowałem ilość spożywanego mięsa i tłuszczów. Nalepiej jest jeść tylko produkty zbożowe, fasolę, warzywa i stosować zrównoważoną dietę uwzględniającą podstawowe składniki odżywcze. Wiedziałam również, że muszę uporządkować swoje emocje. Po zdiagnozowaniu raka w moim ciele, uznałam, że jest to okazja do zrewidowania swojego życia. Ponieważ jestem z natury perfekcjonistką, zawsze dużo od siebie wymagam. Jednakże, gdy ma się raka, to rzeczy zaczynają wymykać się spod kontroli. Tak więc pozwala to wprowadzić zmiany w życiu. Nikt nie jest idealny, ale zauważyłam, że stałam się dużo milszą i łagodniejsza osobą.
Ostatni i prawdopodobnie najważniejszy czynnik,który pomógł mi w pokonaniu to miłość i wsparcie moich członków rodziny. Przypominam sobie mojego małżonka płaczącego samotnie w ciemnościach na kilka dni przed moją drugą operacją. Zapytałem go co było nie tak a on odpowiedział:
“Matka umarła na raka. Była stara. Pomimo że poczułem się smutny, wciąż musiałem zmierzyć się z życiem. Ale ty jesteś młoda. Kocham Cię i nie mogę żyć bez Ciebie. Musisz żyć dalej,dla mnie.” Mó jdużo mąż podróżuje. Taką ma pracę i nie mógł opiekować się mną przez cały czas. Jego miłość, nadzieja i łzy wzmocniły ” moją wiarę w odzyskanie zdrowia dla mojego małżonka i moich dzieci”.
Jestem teraz znowu zdrowa i wiodę szczęśliwie życie z moją rodziną. Spoglądając wstecz, nie mogę nie ulegać emocjom. Zdałem sobie sprawę, że doswiadczyłam surowej lekcji. Choćby nie wiem jakie było rozpoznanie choroby i gdyby nawet lekarze mogli pomóc, nigdy nie powinno się tracić nadziei. Nigdy nie należy się poddawać!